Gołąbki... Smaczne, ale zbyt pracochłonne. Na szczęście krąży przepis na gołąbki robione jak pulpety, czy kotlety. Widziałam nawet ostatnio te gołąbki w wersji "Pomysł na". Przepis w oryginale mam od mamy.

*0,5 kg mięsa mielonego
*woreczek podgotowanego ryżu
*1 kg białej kapusty
*1-2 jajka
*szklanka kaszy mannej
*sól/pieprz

Kapustę należy poszatkować i wymieszać z resztą składników. Formować kulki i obtaczać w mące.


























Smażyć na oleju. Można je lekko poddusić przed zamrożeniem, by kapusta nieco zmiękła.















Nadają się idealnie do zamrożenia. Głownie dlatego, że nie trzeba czekać aż się rozmrożą - wystarczy wrzucić na patelnie i poddusić w bulionie.
Kotlet schabowy... Ziemniaki i zasmażana kapusta. W ramach protestu przeciwko tradycyjnej i równie tradycyjnie kalorycznej polskiej kuchni odkryłam, nie wiem już gdzie, fenomenalny przepis na schabowego.

Na dobry początek należy go porządnie stłuc. Niestłuczony, bezczelnie odmawia mięknięcia. Następnie solę, pieprzę i opiekam lekko na patelni, byle tylko się ściął - na biało.















Przygotowuję naczynie żaroodporne i wykładam je folią. Dowiedziałam się ostatnio, że należy tak piec, by strona matowa folii była na zewnątrz, przyspiesza to pieczenie. Przekładam kotlety na folię. Polewam pozostałym olejem ze smażenia. Przyprawiam słodką papryką i szczelnie zawijam.
  Wrzucam do piekarnika, nagrzanego do około 180-200 stopni i zapominam na jakieś 1,5-2 godzin.Czas oczekiwania dość długi, ale efekt zwala z nóg.
W ramach zapychania zamrażarki wszystkim tym, co musi być pod ręką. Warzywa do bulionu. Bez pogwałcenia przepisu należałoby użyć warzyw świeżych. Mało kiedy chce mi się biec do warzywniaka po dwie marchewki, pietruszkę, kawałek selera itd. A warzywa trzymane w lodówce prędzej czy później po prostu oklapną. Ich zamrażanie też powinno odbywać się z namaszczeniem- czyli blanszowaniem, ale z lenistwa wrzuciłam kiedyś w czeluście zamrażarki porcje na rosół i nie zauważam znaczącej różnicy w smaku.

Oduczyłam się też stosowania kostek rosołowych, czy innego Kucharka/Vegety.Powróciłam do tradycyjnej grubo-mielonej soli. Wszystko za sprawą mojego nowego młynka, który powoduje, że mam ochotę wszystko solić. Zakochałam się w tym dźwięku. I tak odkryłam, że gdy tylko dam łyżkę soli do całego gara wywaru, smakuje jak u babci.
"Tace, fatua!"
*znaczy "Milcz, głupia!" - Zygmunt August do swojej drugiej żony Bony Marii Sforzy

          Seler warto przetestować nie tylko ze względu na jego właściwości afrodyzjaku. Seler między innymi przyspiesza przemianę materii, oczyszcza organizm z toksyn oraz zawiera sporo witaminy C. Do Polski trafił dzięki ogrodnikom królowej Bony i długo był uważany za warzywo luksusowe. Czy tak jest do dzisiaj? Niby można go kupić w pierwszym lepszym warzywniaku, ale nie każdy potrafi sobie z nim poradzić. Jego mocny i intensywny aromat potrafi często zawładnąć cała potrawą. Jednak są na to sposoby - jednym z nich jest zupa selerowo - orzechowa. Przepis zaczerpnięty z książki kucharskiej "101 przepisów", ale nieco zmodyfikowany.

Składniki:
2 cebule
5-6 łodyg selera naciowego
2 łyżki mąki
1 łyżka masła
3 szklanki bulionu
pół szklanki śmietany do zup, np. 18%
2/3 szklanki orzechów włoskich

Cebulę obrać, pokroić i zeszklić na łyżce masła. Umyte i pokrojone łodygi selera dorzucić na patelnię i podsmażyć. Obsypać mąką i zasmażyć. W garnku zagotować bulion wymieszany ze śmietanką. Do bulionu dorzucić cebulę z selerem i zagotować. Całość nieco przestudzić i zmiksować na lekki krem. Jeśli jest za gęsty - dolać przegotowanej wody. Orzechy pokroić lub zetrzeć i dorzucić do zupy. Podana z grzankami smakuje wybornie. 




 "W starożytnym Egipcie były nie tylko znane, ale także wysoko cenione. Świadczy o tym chociażby fakt, że obdarowywano nimi zmarłych i to tych całkiem zamożnych, jak na przykład tebańskiego architekta Ka. W jego grobowcu archeolodzy odnaleźli zapas suszonych śliwek, które miały zapewnić mu godziwy posiłek w zaświatach."
nawidelcu.pl

Przywiozłam wczoraj z domu kilogram śliwek z zamiarem zapakowania ich do słoików. Ale trochę żal mi było. Dokopałam się do przepisu zamieszczonego na stronie uwielbiam.pl przez użytkownika slonko206.
W końcu żywym godziwy posiłek też się należy.


Aromatyczny placek ze śliwkami

Składniki
  • 30 dag mąki pszennej tortowej
  • 25 dag margaryny zwykłej
  • sól
  • 2 żółtka jaja kurzego
  • jajko całe kurze
  • 2 -3 łyżki śmietany 18%
  • 1 dag drożdży suszone
  • cukier waniliowy lub kilka kropli zapachu waniliowego
  • 1 kg dojrzałych śliwek
  • 2 łyżki dżemu morelowego
  • łyżkę soku z cytryny
  • 2 łyżki posiekanych migdałów
Sposób przygotowania
  1. Drożdże wymieszać z mąką, posiekać z margaryną. Dodać żółtka, jajko, śmietanę, szczyptę soli i cukier waniliowy.
  2. Wymieszać nożem i szybko zagnieść. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki. Po godzinie ciasto rozwałkować i rozłożyć na natłuszczonej blasze.
  3. Umyte śliwki osuszyć, przekroić na pół, usunąć pestki.
  4. Owoce ułożyć na placku przekrojona stroną do góry. Piec do godziny w temperaturze 200?c.
  5. Dżem podgrzać z sokiem z cytryny. Posmarować śliwki. Posypać posiekanymi migdałami. (przy pieczeniu placka śliwki się kurczą, więc układaj je gęsto).
Z braku śmietany w lodówce użyłam jogurtu greckiego.  Z braku dżemu posmarowałam śliwki sokiem cytryny zmieszanym z łyżką miodu. A o migdałach zapomniałam.



















Etykieta powinna brzmieć: koniecznie powtórzyć. Całe szczęście że sezon na śliwki jeszcze się nie skończył.